stycznia 16, 2016

#Filmowy Weekend - "Papierowe miasta" reż. Jake Schreier

 Papierowe miasta powstałe pod okiem reżysera Jaka Schreiera. Lektura ta widnieje już w mojej biblioteczce dlatego też z wielką ochotą zapragnęłam obejrzeć film. Choć czasu brak by zajrzeć i zapoznać się z autorem Johnem Greenem, to idąc na skróty przybliżyłam się do tej książki poprzez film. To jednak był mój błąd...
Jak bywa z ekranizacjami książek, postanowiłam i tym razem obejrzeć jedną z nich. Na ruszt poszły

 Cały film skupia się na Quentinie Jacobsenie i jego koleżance z sąsiedztwa Margo. Oboje niegdyś się przyjaźnili, ale czasy dorosłego życia ich podzieliły. Dochodzi do tego, że Quentin kończy liceum, i choć chłopak przestał myśleć już niemal całkowicie o Margo, ta ni z tego ni z owego postanawia na nowo zagościć w jego życiu. W sumie trwa to przez jedną noc, która dla chłopaka jest czasem wielu wyzwań. Przede wszystkim Margo postanawia zemścić się na chłopaku który ją zdradził, oraz na swoich przyjaciołach. Z tego też powodu Quentin jest jej nocnym kierowcą oraz pomagierem w różnego rodzaju dowcipach. Nazajutrz jednak, kiedy Quentin na nowo odżywa przy Margo, ta ucieka z domu. Chłopa wyrusza wraz ze swoimi przyjaciółmi w drogę, która ma go doprowadzić do Margo. Jak to wszystko się zakończy? Czy dziewczyna pozwoli się odnaleźć?



  Już na początku powiem, że dawno nie widziałam takiego gniotu. Kiedy zasiadłam by obejrzeć ten film miałam nadzieję iż to dobry film, a nie nudna małostkowa opowiastka, która na dodatek ma tyle do realnego życia, ile film do książki. Tego filmu nie da się oglądać. Po pierwsze, aktorzy zostali źle dobrani! Aktor grający Quentina, a mowa jest tu o Nathanielu Marvinie Wolff pokazał, że w tym filmie rola aktora nie jest dla niego. Powiedzcie mi, jak aktor może pomóc widzowi odkryć przesłanie filmu, kiedy widać jest ewidentnie, że sam w nie nie wierzy? Uwierzcie mi, dawno nie widziałam tak słabego i nic nie wnoszącego o akcji aktora. Nie jest z resztą lepiej jeśli chodzi o główną bohaterkę płci pięknej. Grająca Margo, Cara Delevingne jest postacią która nie ukazała ani krzty zaangażowania płynącego podczas kręcenia tego filmu. W ogóle to osobiście mam takie wrażenie, że ten film powstał byle by tylko był! Jak tak można??!

 Na pozór film, który miał pokazać ważne elementy w życiu każdego nastolatka, przyniósł wielkie rozczarowanie. Nie mam nic do filmów młodzieżowych. Mało tego, bardzo je lubię i jest ich wiele. Nie zawsze grają w nich dobrzy aktorzy, nie zawsze są one wyprodukowane na "bogato", ale mają w sobie więcej naturalności niż ten film z aktorami razem wzięty. Nie polecam go oglądać, bo to tylko strata czasu. Dobrze, że nie jestem uprzedzona do książki, bo też bym ją sobie darowała...
 Jeżeli chcecie obejrzeć coś dużo lepszego, to sięgnijcie chociażby po inne młodzieżówki. Szkoła i młodzi ludzie występują w co drugim filmie amerykańskim. Nie warto jest marnować czasu na ten gniot, bo satysfakcji z niego nie będzie ani trochę. Jeszcze początek jest znośny, ale dalej? Tak piękna intryga która pojawiła się (..a jakże!) została niesamowicie zaplamiona brakiem profesjonalizmu. Jestem podwójnie rozczarowana i współczuję szczerze ludziom, którzy poszli na to do kina.

 Nie polecam i szczerze odradzam!

Wytyczne filmu:
Autor książki: John Green
Reżyser: Jake Schreier
Scenariusz: Scott Neustadter,Michael H. Weber
Gatunek: Melodramat
Produkcja: USA
Premiera: 31 lipca 2015 (Polska) 18 czerwca 2015 (świat)
Czas trwania: 1 godzina 49 minut



30 komentarzy:

  1. Zupełnie zgadzam się z tym, co napisałaś. Ja również nie czytałam książki i zaczęłam od filmu. Spodziewałam się czegoś dobrego, bo głośno o tym było swego czasu, a tu proszę, taki gniot. Żałuję, że zmusiłam się do obejrzenia tego do końca, licząc na to, że chociaż zakończenie coś wniesie.
    Mam nadzieję, że jeśli trafi mi się okazja do przeczytania książki, nie będę tak zawiedziona.
    Pozdrawiam!
    Hon no Mushi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uff nie tylko ja jestem jak tak zawiedziona :D

      Usuń
  2. Książka była według mnie rzeczywiście godna uwagi, aczkolwiek na filmie bardzo się zawiodłam, nudny, płytki i nie wiem, jakoś ogólnie więcej minusów niż plusów :)

    ksiazkowy-termit.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Film był całkiem ok, ale mimo wszystko Książka jest o wiele lepsza :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Byłam na filmie w kinie i rzeczywiście bardziej podobała mi się książka, ale nie narzekam :)

    Pozdrawiam,
    http://miedzypolkami-ksiazki.blogspot.com/2016/01/liebster-blog-award-2.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja mimo wszystko sama muszę sprawdzić czy reżyser podołał, tym bardziej, że sama książka przypadła mi do gustu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja książkę mam ochotę przeczytać i na pewno to zrobię :)

      Usuń
  6. Nie czytałam książki, jednak widziałam film i w stu procentach zgadzam się z Twoją opinią. Połączenie tych aktorów, biegu wydarzeń i tej dziwnej atmosfery dawało na sam koniec wrażenie, że to wszystko... było po prostu bez sensu. Bardzo rozczarowujący film :P
    Pozdrawiam serdecznie i życzę miłej niedzieli ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Niestety, nie czytałam książki, dlatego ciężko mi odpowiednio ocenić film. Uważam, że książka w 95% przypadków jest lepsza od filmu, więc pewnie masz rację. Aczkolwiek sam film mi się podobał. ;)

    czytanienaszymzyciem.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ma się od oczekiwań, jakie chce się, by spełnił reżyser. O ile "Gwiazd naszych wina" był dobrze nakremowanym filmem, o tyle ten... to jakaś porażka...;/

      Usuń
  8. Filmu nie oglądałam, książkę mam dopiero w planie, zobaczę jakie będą dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja najpierw chcę przeczytać książkę, a potem obejrzeć film.

    OdpowiedzUsuń
  10. Mi się film bardzo podobał. Nat świetnie się spisał! Jest wręcz stworzony do tej roli, a Cara jak było widać świetnie rozumie postać, co zaznaczył sam John Green. Moim zdaniem to bardzo dobry film, trochę gorsza ekranizacja, ale i tak reżyser podołał.
    http://zagoramiksiazek.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Książkę czytałam i strasznie mi się podobała, sięgając po nią trochę się bałam, że zawiodę się tak samo jak na Gwiazd naszych wina, ale Papierowe miasta są genialne. Co do filmu nie wiem czy będę oglądać, może kiedyś jak strasznie będę się nudzić.
    alotofpage.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja książkę przeczytam chętnie bo film to porażka ;/

      Usuń
  12. Nie oglądałam filmu, nie czytałam książki. Ogólnie mam neutralne podejście do twórczości Greena. Jestem jednak ciekawa jak modelka spisała się w roli aktorki.
    http://ksiazkowa-przystan.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Aż tak źle, mi się spodobał, prawie tak jak książka. Green piszę specyficznie i czasem trafi, czasem nie. ;)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  14. Uwielbiam tą książkę chyba najlepsza z wszystkich książek Greena :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja nie czytałam jeszcze książki, ani nie oglądałam filmu, ale przyznam się szczerze, że nie wiem czy chcę te filmowe braki nadrabiać ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Oglądałam film, ale jak dla mnie bez rewelacji.

    OdpowiedzUsuń

Witaj wędrowcze!
Jeżeli dotarłeś aż tutaj, to nie pozostaje Ci nic innego jak umieścić komentarz, że tu byłeś.
Posiadasz bloga,stronę etc.? Nie musisz spamować! Odwiedzam każdego, więc nie przegapię i Ciebie! Zawsze się odwdzięczam!
Pozdrawiam serdecznie! :)