Niegdyś jako mała dziewczynka marzyłam o tym, by żyć w świecie pełnym książek. Pragnęłam również, by czasem do nich przenikać i by stawać się jedną, z wybranych przez siebie bohaterek. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że te marzenia nie spełnią się nigdy, bardzo chętnie czytam książki, które choć troszkę przybliżą mi tą rzeczywistość. W książce "Zaklinacz słów" to wszystko mniej więcej odnalazłam, lecz czemu, mniej więcej?
"-Teraz uważam, że to nie była bierność. To była życiowa mądrość, głębokie przekonanie, że miłość wymuszona łzami i szantażem, wyproszona na siłę u Boga, taka, o którą trzeba się nieustannie modlić i walczyć, żeby zapewnić jej trwanie, jest bezwartościowa. Prawdziwa miłość to akt wolnej woli."