czerwca 02, 2015

"Kiedy Cię poznałam" Cecelia Ahern

Gdyby ktoś wskazał mi drogę i powiedział, jakich książek typowo mam omijać, to byłabym prze szczęśliwa. Po co bowiem wydawać zbędne pieniądze na pozycje, które są ich nie warte? Tyle czyta się recenzji i różnego rodzaju opinii tylko po to, by wiedzieć czy książka jest interesująca, a tym razem czuje się oszukana. Po książkę "Kiedy Cię poznałam" sięgnęłam wyłącznie przez liczne pozytywne opinie i komentarze kierowane pod jej adres. Ja się tylko pytam, na jakiej podstawie książka ta, zasłużyła na te pochwały?


 Jasmine to dojrzała i mądra kobieta, która żyje tworząc firmy i je sprzedając. Niespodziewanie jednak dla niej, jej wspólnik, postanawia zwolnić ją z pracy. W chwili wolnej od codziennej prozy życia, Jasmine nachalnie podgląda swego sąsiada, Matta. Kobieta nienawidzi go za jedną z jego audycji, podanej w radiu, w której to Matt, nachalnie naśmiewał się z osób dotkniętych chorobą Downa. Kobieta ma bowiem chorą siostrę, którą broni przed tego typu osobami. Za wszelką cenę pragnie, by traktowano jej siostrę normalnie i przyjaźnie. Gdyby nie zwykły zbieg okoliczności, w którym to Matt zostaje zwolniony z pracy, Jasmine, nigdy nie poznała by jego drugiej natury. Pozostaje tylko pytanie, czy nienawiść może przerodzić się w inne uczucie, w chwili, gdy poznaje się człowieka nieco bliżej?

 Po słodziutkiej okładce, która przedstawia dwójkę szczęśliwie wpatrzonych w siebie ludzi, myślałam, że mam do czynienia z kolejną książką romantyczną bądź też obyczajową. Jakie było moje zdziwienie, kiedy okazało się co innego. Ja się pytam, kto umieszcza taką "słodziutką" okładeczkę, na książkę, która z romansem ma tyle do czynienia, co Paris Hilton z modelingiem?! To jakiś absurd! Po raz kolejny mam za swoje. Nie należy oceniać książki po okładce. Już teraz to wiem, ale to jednak za późno. Męczyłam się bowiem przy niej w sobotnie popołudnie, które mogłam przecież spędzić przy bardziej ( dużo bardziej!!!) ciekawej książce! Jestem zniesmaczona.

"Miałam pięć lat, kiedy dowiedziałam się, że umrę."

Co do całej fabuły książki, to nie proście mnie bym Wam powiedziała o czym jest. Przeczytałam całą książkę (pomijałam co prawda niektóre wersy bo były bez SENSU), aczkolwiek nie mam pojęcia o czym ona jest. Niby raz mowa jest o samej głównej bohaterce, zaraz mamy do czynienia z Mattem, a chwile później o koniu( o tym koniu to żartuje!;) Chce jedynie pokazać, jakim absurdem jest ta książka. Ja nie mam pojęcia, co w niej widzą czytelnicy. Czy to z sentymentu do P.S. Kocham Cię, czy nawet Love Rosie, chcą się męczyć przy tej lekturze, czy może po prostu serio im się podoba? Tego nie wiem. Mnie przynajmniej do gustu nie przypadła. Nie rozumiem nawet, dlaczego została zastosowana w tekście taka a nie inna narracja. Przecież nie pisze się do kogoś, ani tym bardziej nie opowiada się swej historii, zwracając się do znienawidzonego przez nas człowieka. To czytamy MY, czytelnicy, a nie nasz wróg. Wiem oczywiście, że później sprawa się wyjaśnia, ale mimo wszystko, na początku o tym nie wiemy!

 Skupiając się na plusach, to jedynym z nich jest  jedynie siostra Jasmine. Co prawda troszkę nie rozumiem jej sposobu egzystowania, gdyż ma chorobę Downa, a często osoby te nie są aż na tyle rozwinięte, by pracować a tym bardziej umawiać się z kimś, no ale mimo to ją polubiłam. Zdaje sobie sprawę, że autorkę poniosła nieco wyobraźnia podczas wymyślania konfliktu pomiędzy Jasmine a Mattem, aczkolwiek mało realnie do tego podeszła. Powinna bowiem skuteczniej urzeczywistnić chorobę jej siostry. Podeszła do tej sprawy tak, jakby chciała weprzeć czytelnikowi, iż chory człowiek na Downa, to tak na prawdę normalny obywatel. Ja jednak znam osobę chorą na Downa, i choć wiem, że wiele jest jego stadium, to jednak aż tak pomyślnie rozwiniętej osobowości, raczej nie ma żadna.

 Kolejnym frykasem jest po prostu język. Czytanie szło mi opornie właśnie przez niego. Do końca na prawdę nie wiedziałam o czym jest ta książka i dla kogo. Doszczętnie mnie roztrzaskała okładka i sielanka na niej pokazana. Nie spoilerując,  rozumiem, że wszystko kończy się jak zwykły romans, no ale proszę, daleko mu do niego!
 Podsumowując, książki "Kiedy Cię poznałam" Cecelii Ahern nie polecam! To czyste bazgroły napisane pod wpływem chwili, by tylko coś na siłę wydać. Mnie ona nie dała żadnych powodów do samo zastanowienia się nad swym losem, choć ponoć TYLE ma w sobie nauki.  Ha, ciekawe gdzie?!
Ja jej mówię, NIE NIE I NIE! Dziękuje.

Moja ocena:
2/10 !!!

Wytyczne książki:
Wydawca: Akurat
Autor: Cecylia Ahern
Tytuł oryginalny: The Year I Met You
Data premiery: 06 maja 2015 r.
Ilość stron: 416
Kategoria: literatura piękna
ISBN: 9788238700208
Cena detaliczna: 34,99 zł

 Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu Akurat.

20 komentarzy:

  1. Wiem, ze to dziwnie zabrzmi, ale cieszy mnie twoja szczera, subiektywna recenzja, ponieważ poprzednia powieść autorki, czyli ''Love Rosie'', choć była przez wszystkich czytelników zachwalana, mnie się nie spodobała. Dlatego śmiem przypuszczać, że w przypadku powyższej pozycji moje odczucia pokryją się z Twoimi. Zatem chyba spasuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zauważyłam właśnie, że mamy podobny gust! Chwała za to! :)

      Usuń
  2. Ostatnio dużo osób zaczyna krytykować Ahern. Ja jakoś nie mam ochoty na jej książki, tym bardziej, że zbierają takie opinie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ha! W końcu znalazłam kogoś, kto ma dokładnie takie same odczucia po przeczytaniu "Kiedy cię poznałam" jak ja:))) Dokładnie tak samo uważam, że jest to książka o niczym, wydana na siłę na fali popularności "love, rosie". Co ciekawe, samą autorkę bardzo lubię. I tym bardziej spodziewałam się po niej czegoś więcej. A tutaj tak wielkie rozczarowanie. Raz, że okładka zupełnie nieadekwatna do treści (co zawsze mnie denerwuje). Dwa, że bohaterka jest irytująca. Trzy, że nie rozumiem narracji zwracającej się do Matta. Błędy można mnożyć i mnożyć. Dałam jej opinię 3/10 tylko z sentymentu do Cecelii Ahern, bo tak jak wspomniała, wiem, że stać ją na więcej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeju jak ja kocham podobne do siebie osoby ! No właśnie mnie też irytowały podane przez Ciebie niuanse, a okładka to już w ogóle .;/

      Usuń
    2. :) Identycznie miałam z "Lawendowym pokojem" i "Alibi na szczęście". Też każdemu się podobały, a ja nie mogłam się w tych książkach doszukać ich fenomenu.

      Usuń
  5. Oj szkoda. O ile zawsze proza tej autorki mi się podoba to ,,Love Rosie" i ,,Kiedy cię poznałam" chcę przeczytać, a troszkę się boję. Nie chcę się sparzyć do tej autorki
    Moje-ukochane-czytadelka

    OdpowiedzUsuń
  6. Muszę wreszcie zapoznać się z autorką

    OdpowiedzUsuń
  7. ta pozycja była faktycznie bardzo słaba i nie odnalazłam w niej nic godnego uwagi.
    nawet dialogi były jakieś 'oklapłe''. mi ''Love Rosie'' przypadła do gustu, ale ''Kiedy Cię poznałam'' nie jest godna takiego rozgłosu :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ilu ludzi , tyle opinii;) Mi , jak wiesz, książka się podobała i wcale nie uważam, że jest o niczym. Jeżeli coś nie zostało powiedziane wprost, to wcale nie znaczy, że tego nie ma...

    OdpowiedzUsuń
  9. Wow, to chyba pierwsza negatywna recenzja twórczości tej autorki, jaką moje oczy raczą czytać :D ja osobiście ciągle mam opory przed tymi książkami, ale teraz... dzięki Twojej szczerej opinii jestem ciekawa, po której stronie sama bym się opowiedziała- za czy przeciw? :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Dawno mnie nie było a tu u Ciebie nowości! :) Bardzo fajny nagłówek! :) Ja jeszcze z twórczością autorki nie miałam okazji się zapoznać. Co prawda to nie jest typ literatury, który lubię, ale żeby się przekonać jak z tą Ahern jest chcę przeczytać ;) Ale chyba "Kiedy Cię poznam" na razie sobie daruję ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Moim zdaniem zwyczajnie nie zrozumiałaś tej książki. Okładka jest słodka, ciepła i urocza dlatego, że treść również niesie ze sobą pozytywny przekaz. Co Cię tam zniesmaczyło? Doprawdy nie rozumiem, jaka konkretnie treść wywołała w Tobie niesmak? To, że bohaterowie się kłócą? To, że Jasmine nad życie kocha swoją siostręz zespołem Downa? A może to, że mężczyzna nie radzi sobie z własnym życiem? Książki Ahern mają to do siebie, że przekazują proste prawdy o życiu i trafiają w gust kierowanych do nich osób. Refleksje zawarte na kartach powieśći należy w spokoju przemyśleć i wyciągnąć wnioski. To nie jest kolejna głupiutka historia o niczym.
    Napisałaś, że nie rozumiesz dlaczego autorka zastosowała taką, a nie inną narację. A dlaczego miałaby nie zastosować? Przecież to jej autorski pomysł, ciekawe rozwiązanie, które urzekło wielu czytelników, ale też prawdziwych znawców literatury. Nie bez powodu książka ta jest światowym bestsellerem.

    Rozbroiłaś, a nawet zbulwersowałaś mnie też zdaniem o siostrze Jasmine: " co prawda troszkę nie rozumiem jej sposobu egzystowania, gdyż ma chorobę Downa, a często osoby te nie są aż na tyle rozwinięte, by pracować a tym bardziej umawiać się z kimś (...), autorkę poniosła nieco wyobraźnia podczas wymyślania konfliktu pomiędzy Jasmine a Mattem, aczkolwiek mało realnie do tego podeszła. Powinna bowiem skuteczniej urzeczywistnić chorobę jej siostry. Podeszła do tej sprawy tak, jakby chciała weprzeć czytelnikowi, iż chory człowiek na Downa, to tak na prawdę normalny obywatel." Twierdzisz zatem, że osoba z chorobą Downa to nie jest normalny obywatel? Zastanów się, jaką krzywdę robisz czytelnikom, którzy chorują na tę chorobę i być może czytają Twoją recenzję. Dawno nikt mnie tak nie zdenerwował swoją ignorancją.

    Przejdźmy dalej. Cały czas piszesz, że nie wiesz o czym jest książka, ma banalną okładkę i że kończy się jak romans. Na Boga, gdzie Ty tam widzisz romans??? Nie podajesz żadnych sensownych argumentów, a oceniasz pozycję na 2 i w dodatku posądzasz autorkę o brak rozumu i wydawanie publikacji jedynie dla pieniędzy. Rozumiem, że mogło Ci się nie podobać, ale krytykę zawsze należy uzasadnić, a nie wydawać puste osądy. Tym wpisem straciłaś w moich oczach całą wiarygodność.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Recenzję napisałam tak, jak w danym momencie odczuwałam niesmak po tak przeciętnej książce. Nie każdy bowiem potrafi pojąć prozę tej autorki, ale nie widzę problemu dlaczego nie warto próbować. Mnie to się nie udało, jak i zresztą paru innym osobom, dlatego dałam jej tak słabą ocenę. Moim zdaniem nie jest warta zachodu przez niesmak wywołany przede wszystkim trudnym językiem, (co napisałam), głupią narracją, a przede wszystkim tą (okropną) okładką. Ona jest słodka- owszem, ale no zastanów się, jak ona ma się do tematyki książki?? To tak jakby narysować dwa kotki i umieścić je na okładce. też słodkie, nieprawdaż? A ile by było połączenia ich z książką?
      Niestety nie przekonasz mnie do książki. A jeśli chodzi o osoby chore na Downa, to przeczytaj dokładnie moje słowa.
      W sumie, nie ma czym się spinać. To moja ocena i tyle :)

      Usuń
  12. Książki jeszcze nie czytałam, ale zamierzam. Nie wiem więc jak się odnieść do twojej recenzji. Kiedyś Ci pisałam, że piszesz bardzo chaotycznie i chyba tak Ci się dzieje jak książka Ci się nie podoba, albo piszesz w nerwach. Musisz przeczytać jeszcze raz, na spokojnie, poprawić literówki, przecinki itp.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety jestem samoukiem, nie mam korektorki, a recenzje owszem, pisałam tuż po lekturze, i byłam w gniewie. ;p Może właśnie dlatego tyle w niej literówek ;)

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Myślę, że tak jak każdy z nas:)

      Usuń
  13. Myślałam, żeby przeczytać tę książkę, w sumie nadal uważam, że powinnam się przekonać na własne oczy czy coś jest na rzeczy ;) W końcu warto mieć swoje zdanie :)
    Podoba mi się Twoja recenzja, dobrze, że piszesz to co naprawdę myślisz.
    NiczymSzeherezada.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Witaj wędrowcze!
Jeżeli dotarłeś aż tutaj, to nie pozostaje Ci nic innego jak umieścić komentarz, że tu byłeś.
Posiadasz bloga,stronę etc.? Nie musisz spamować! Odwiedzam każdego, więc nie przegapię i Ciebie! Zawsze się odwdzięczam!
Pozdrawiam serdecznie! :)