#Filmowy Weekend - "Piąta fala" reż. J Blakeson

We wszechświecie żyją obcy, a Cassie Sullivan wkrótce się o tym przekona. Wiodąca spokojne, poukładane i rodzinne życie, Cassie musi zmierzyć się z nieodwracalnymi zmianami. Jej azyl i szczęście zostało perfidnie zburzone i nikt jej tego nie zwróci. Jej bliscy, znajomi i przyjaciele giną na jej oczach, jedni po drugich. Nawet w najgorszych scenariuszach dziewczyna nie chce wiedzieć co stanie się, kiedy „inni” do końca przejmą ziemię. Życie ludzkości nigdy nie było tak zagrożone.
 Kosmici chcą opanować ziemię. Aby wytępić ludzi, zrzucają na nich jedno po drugim coraz to gorsze plagi. Fale, zabierają życia i świat znany ludzkości. Tylko nieliczni przetrwali, ale nawet oni muszą się ukrywać. "Inni" wyglądają jak ludzie. Nikomu więc nie można ufać. Cassie musi odnaleźć swego brata, który został zabrany do tajnej bazy wojskowej. Jakie przeciwności spotkają ją na drodze? Czy uda się jej odbić brata?

 Z wielkim zapałem zasiadłam do ekranu, kiedy zobaczyłam na pulpicie nie co innego, jak ten film. Po tak dobrych zwiastunach i ciekawych zapowiedziach i wypowiedziach na temat książki Ricka Jordana, nie mogłam przeoczyć tego filmu. Jakie było moje zaskoczenie, kiedy odkryłam, że film nie jest niczym innym, jak gniotem.

 To co chce przekazać nam scenarzysta, a to co przekazał nam autor książki, to dwie różne historie. Co prawda nie czytałam do końca książki, a jedynie doszłam do 4 rozdziału, ale mimo to i tak mam większe pojęcie o książce niż reżyser i cała obsada razem wzięci. Choć na ekranie nie zobaczymy tak dojrzałem historii jaka skrywana jest na łamach stron, to mimo wszystko reżyser powinien ponieść pełnię odpowiedzialności za tak dołujące odzwierciedlenie rzeczywistości powstałe na ekranie. Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak bardzo jestem zadowolona, że nie poszłam na to do kina. O ile książkę chcę doczytać, o tyle tego filmu nigdy więcej nie chcę widzieć. Co najlepsze, nie tylko ja mam takie zdanie. Nie spotkałam się jeszcze z pochlebną opinią na temat tego filmu.

 Skupiwszy się na bohaterach, przyznam, że aktorkę Chloë Grace Moretz widziałam już w wielu filmach. Zarazem daje sobie radę w horrorach jak i romansidłach czy młodzieżówkach. W tej scenografii wyczuwałam jej lekkie odrętwienie, poczucie wyobcowania i płytkość. Miałam wrażenie, że ta dziewczyna myśli sobie „Boże, co ja tu do cholery robię?”. Ani przez chwilę nie mogłam do końca utożsamić ją sobie z główną bohaterką. Nawet reszta aktorów byłą nijaka. W ogóle myślę, że film jest tak źle dopracowany od podstaw, że to aż szok! Źle dobrali aktorów, źle dopracowali scenografię, a nawet efekty specjalne. Ten film rozczaruje nawet nastolatków. Zwyczajna miłość Cassie do "innego" jest tu tak ubrana, że szkoda słów. Zrobili, byleby zrobić.

 Tego filmu nie polecam i szczególnie odradzam. Przewijałam go ciągle do przodu. W końcu wyłączyłam go tylko dlatego, że nie chciałam spoilerować sobie dalszych wydarzeń. 

▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬

Oglądaliście Piątą Falę? Ciekawa jestem jakie są wasze odczucia na temat tej ekranizacji. Śmiało zapraszam do konwersacji :)