czerwca 10, 2014

ProPosterus i wywiad z...Sławomirem Tyburkim

Witajcie.
Dziś, mam dla Was wywiad autora książki "Pakt Nadziei" [Recenzja], którą niedawno temu recenzowałam. Monolog znajduje się na stronie ProPosterus [Klik], ale dzięki uprzejmości autora, mogę umieścić go również u siebie na blogu. Do dzieła więc!



Sławomir Tyburski nie tylko przystojny facet ale i...świetny pisarz. Na polskim rynku brakuje trochę nowego pióra. Kiedy patrzę na półki w Empiku czy Matras w literaturze fantastyka przygodowa, wciąż widzę te same nazwiska i tak na oklep od wielu już lat. A ja, nie chwaląc się wcale znalazłam nazwisko-TYBURSKI z książką Pakt Nadziei  , wydaną przez wyd. Evanart. Książka w przeciągu 1,5 miesiąca ma być dystrybuowana przez Super Siódemkę-rekina książek. Przecież jednak nie o marketingu mamy rozmawiać. Zasiedliśmy więc do rozmowy...




Dz: Witam serdecznie na promocji pana książki Pakt Nadziei. Z tego, co wiem ta książka to Pana debiut literacki, jak długo trwało pisanie jej?
S.T.: Tak, to mój debiut literacki. Sam „szkielet” powieści tworzyłem przed ponad rok czasu, później przez następnych kilkanaście miesięcy wiele w niej zmieniałem, lub poprawiałem. Zarówno jeśli chodzi o samą treść, jak i styl, czy błędy ortograficzne.

Dz: Błędów nie znalazłam(śmiech).Czy mógłby pan opowiedzieć w skrócie czytelnikom, o czym jest książka?

S.T :„Włócznia sprawiedliwych” to epicka opowieść przedstawiająca losy Wiktora Antionowa, które ukazane zostały na tle potężnego konfliktu zbrojnego, rozgrywanego pomiędzy Armią Północy, a Armią Ciemności dowodzoną przez Halldora Okrutnego. Fabułę powieści stanowi kilka ściśle powiązanych ze sobą wątków, z których na pierwszy plan wysuwa się oczywiście walka dobra ze złem. Akcja pierwszego tomu rozgrywa się w pogrążonej w wojnie Ksyntii, której prawowity władca, Ansgar, zostaje podstępnie zgładzony przez siły ciemności. Wkrótce Ksyntia (poza Królestwem Tjorvii) opanowana zostaje przez armię demonów, którą pokonać można tylko przy pomocy dwunastu mieczy Thorguna, a także tytułowej Włóczni Sprawiedliwych. Dzieje bohaterów są bardzo zagmatwane i złożone, obfitujące w sporą dawkę nieprawdopodobnych zdarzeń i tragicznych, niekiedy wręcz traumatycznych przeżyć. Pomimo tego, że Armia Ciemności, dowodzona przez demonicznych przywódców jest potężna i niezwyciężona, Pakt Nadziei podejmuje heroiczną walkę i za wszelką cenę stara się zaprowadzić ład oraz porządek w Ksyntii i dąży to tego, aby w plemionach Ksyntii ponownie odrodziła się... Nadzieja!

Dz: W życiu codziennym czym się Pan zajmuje?
S.T :Jestem pracownikiem toruńskiej budżetówki, że się tak wyrażę, chociaż w tej chwili leczę bardzo ciężką kontuzję ręki i przebywam na zwolnieniu lekarskim. Przed wypadkiem moim głównym zajęciem w wolnym czasie była budowa wymarzonego domu i pisanie. W tej chwili jedno, jak i drugie zajęcie jest niemożliwe, nad czym bardzo ubolewam.

Dz: Od czego zaczęła się przygoda z pisaniem?
S.T:Odkąd tylko pamiętam, zawsze uwielbiałem pisać. Od najmłodszych lat uwielbiałem pisać. I to nie tylko wypracowania i rozprawki szkolnej. Zawsze uwielbiałem sport żużlowy i pamiętam, że zawsze tworzyłem statystyki dotyczące sportu żużlowego, po pewnym czasie napisałem do „szuflady” kilka książek dotyczących historii toruńskiego sportu żużlowego, później historii tego sportu w kraju, następnie zająłem się historią całego toruńskiego sportu. Tak, jak już wspomniałem wszystko pisałem do „szuflady” i nadal zajmuję się tematyką dotyczącą sportu. Kilka lat temu miałem ciężki wypadek, los jakoś mnie nie oszczędza pod tym względem, poza tym dopadła mnie ciężka choroba i wtedy zrodził się pomysł stworzenia powieści. Pamiętam, że grałem któregoś dnia z córką i żoną w jakąś grę planszową i wtedy powiedziałem o moich planach. Córunia oczywiście bardzo się ucieszyła, natomiast żona przyjęła mój pomysł z niedowierzaniem. Powiedziałem jej wtedy: „założysz się, że napiszę powieść?”, po czym wyjąłem komputer i na poczekaniu napisałem wstęp, zajęło mi to może dziesięć minut. Później nie było już tak kolorowo, sukcesem było napisanie kilku stron książki dziennie. Zarwałem wiele nocy, ale wciągnęło mnie to moje pisanie strasznie. Było niejako lekiem w walce z chorobą. Miałem miliony pomysłów na minutę, dlatego zawsze nosiłem wszędzie ze sobą notatnik i ołówek. Pisałem nawet podczas Mszy Św., co oczywiście nie podobało się mojej żonie. Niestety zacząłem zaniedbywać rodzinę, ponieważ w moim życiu powoli zaczęło królować pisanie. Z czasem nauczyłem się godzić moje życie rodzinne i zawodowe, z moją wielką pasją pisania.

Dz: Czy jest Pan w trakcie tworzenia jakiegoś dzieła?
S.T :Kilku dzieł, aczkolwiek najważniejsza jest dla mnie kontynuacja Paktu Nadziei, a to z tego względu, że bardzo polubiłem tę opowieść, jak i jedną z postaci, Beinara. Zresztą drugi tom będzie nosił tytuł: „Beinar Walthof”.

Dz: Pan osobiście, po jaką literaturę sięga najchętniej?
S.T: W zasadzie uwielbiam każdy gatunek literacki. Oczywiście numerem jeden zawsze będzie fantasy, a wyróżniłbym tu głównie twórczość T. Williamsa („Smoczy tron”), H. Book („Statek czarnoksiężnika”), L.R.R. Tolkien („Hobbit”), A. Sapkowski („Wiedźmin”, „Trylogia husycka”). Poza fantastyką ogromnie zafascynowała mnie twórczość amerykańskiego pisarza i naukowca, Ericha Segala („Absolwenci”, „Doktorzy”). Także polska literatura nie jest mi obca i poza powieściami Pana Sapkowskiego, zawsze chętnie wracał będę do wspaniałych dzieł Henryka Sienkiewicza, uwielbiam zwłaszcza trylogię.


Dz: Ponieważ tu rozmawiamy o wszystkim, jak pan się zapatruje na wojnę w Ukrainie?
S.T:Zawsze starałem się unikać tematu polityki, nie oglądam nawet telewizji, a zwłaszcza Wiadomości. I chociaż bardzo współczuję narodowi ukraińskiemu, to jednak temat ten jest dla mnie na tyle bolesny i wprost niezrozumiały (nic nie nauczyły ludzkości dwie poprzednie wojny, musi chyba dojść do trzeciej), że wolałbym nie rozwijać tego wątku.

Dz: Bardzo dziękuję za rozmowę. Debiutancka książkę można dostać w naszej księgarniani a za 1,5 m w Empiku w całej Polsce.



 Mam nadzieję, że, wywiad ten, choć troszkę przybliżył Wam osobę jaką jest Sławomir Tyburski. Jego książkę polecam, ponieważ sama była nią pozytywnie zaskoczona i zafascynowana! ;))

21 komentarzy:

  1. Ciekawy wywiad ;) Mnie jakoś nie ciągnie do robienia wywiadów :( Może kiedyś spróbuje ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ogromnie się cieszę z tego wywiadu, bo dzięki tobie mogłam nieco bliżej poznać Pana Sławomira i nabrać przekonania, że warto poznać jego twórczość. Gratuluje!

    OdpowiedzUsuń
  3. Super, super :D
    Gratuluję udanego wywiadu :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ciekawy wywiad, gratuluję! :) Teraz nie pozostaje mi nic innego, jak poznać twórczość pana Sławomira ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo miło się czytało :) Poza tym, dobrze że wstawiłaś tu ten wywiad, bo pewnie pojęcia bym nie miała, że istnieje taka powieść jak "Pakt nadziei". A tu proszę! Okazuje się, że nie dość, iż autor jest sympatyczny i ciekawy, to jeszcze książka zapowiada się intrygująco! Zdecydowanie chciałabym by znalazła się w moich rękach ;)
    Pozdrawiam,
    Sherry

    OdpowiedzUsuń
  6. Szybko przeczytałem ten ciekawy wywiad.
    Czekam na jeszcze inne ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Interesująca osoba, książki o sporcie żużlowym, chyba bym nie przeczytała, ale z chęcią bym na nie zerknęła :D No i mam ochotę na "Pakt nadziei", lubię takie klimaty :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo ciekawy wywiad. Miło się go czytało :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Po takim zachęcającym wywiadzie, mam ochotę na książkę.

    OdpowiedzUsuń
  10. Gratuluję wywiadu. Po jego lekturze, sądzę, że mogłabym dać szansę tej ksiażce.

    OdpowiedzUsuń
  11. oo proszę wywiadzik na blogu.Nie znałam wcześniej tego autora, ale fajnie, że mogłam się choć troszkę się o nim dowiedzieć.

    OdpowiedzUsuń

Witaj wędrowcze!
Jeżeli dotarłeś aż tutaj, to nie pozostaje Ci nic innego jak umieścić komentarz, że tu byłeś.
Posiadasz bloga,stronę etc.? Nie musisz spamować! Odwiedzam każdego, więc nie przegapię i Ciebie! Zawsze się odwdzięczam!
Pozdrawiam serdecznie! :)